No właśnie - da się? Teoretycznie wystarczy wcisnąć przycisk OFF i cieszyć się ciszą. Ale nie - bo może zadzwoni KTOŚ i będzie to ten ważny KTOŚ, kto da Ci tę szansę na pierwszy MILION.
Jestem więźniem swojego telefonu. Żeby nie było - nie z własnej woli, ale z woli tych, którzy mi za to płacą, bym pod tym telefonem był. A bycie pod telefonem to wcale nie jest taka fajna sprawa, jakby się mogło wydawać na pierwszy rzut oka. Nie mam jednak co utyskiwać nad swoim losem - zgodziłem się na to.
Po prostu wkurza mnie nieraz totalna bezmyślność i brak szacunku moich (niedoszłych) rozmówców. Na początku mojej kariery odbierałem każdy telefon. Podczas jedzenia, podczas srania, podczas każdej czynności życiowej. W pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że ja już nawet w kiblu nie jestem sam i to na własne życzenie.
Postanowiłem wymyślić pewne zasady, którymi będę się kierował. Czyli:
- po 16:00 nie odbieram telefonów dotyczących pracy, a jeśli nawet się trafi - to informuję grzecznie, że jutro jestem dostępny od 10:00
- jeśli ktoś dzwoni po 24:00 i nie jest to ani matka, ani kochanka, ani żona, ani pogotowie, ani policja, to mam to w dupie!
- jedzenie TO ŚWIĘTOŚĆ! Jak jem - nie rozmawiam przez telefon
- kupa TO ŚWIĘTOŚĆ! Jak robię kupę - nie rozmawiam przez telefon
Wprowadziłem w życie i... działa o ile sam tego przestrzegam. Dlaczego? Bo niestety niektóre imbecyle dzwonią nadal. W sumie to dzięki jednemu z nich, który właśnie przez ostatnie 10 minut wykonał do mnie 10 połączeń (z częstotliwością 1 telefon na 1 minutę) powstał ten wpis.
I zastanawia fakt, że ktoś ma siłę, by tak dzwonić bez zastanawiania się, metodycznie, minuta po minucie. Bo przecież nie zaskarbia sobie tym sympatii u mnie. Wręcz jestem na taką osobę wkurwiony i nie chcę odbierać jej telefonu. Dlatego może to jakiś student, który wziął sobie do serca, że trzeba napieprzać do skutku. Ale nic nie zrozumiał z lekcji "jak nie drzwiami to oknem".
Zamiast napieprzać przez paręnaście minut paręnaście razy wystarczyłoby wysłać SMS o tym, dlaczego to takie ważne. Mojej przestrzeni prywatnej i poziomu naładowania baterii by to tak nie nadszarpnęło, a przynajmniej nie wkurzałbym się na tego ktosia i wiedział dlaczego to takie ważne.
Cóż, nie zawsze łatwiejsza droga jest gorsza, niektórzy wybierają tą trudniejszą, ale czy wzbudzą tym moje zainteresowanie? Raczej nie...