Mówimy, by powiedzieć. Słuchamy, by usłyszeć. Po drodze jest bufor zrozumienia. Jeśli ze zrozumieniem będzie problem, nici z dobrej komunikacji.
Prawidłowa komunikacja
Prawidłowa komunikacja to taka, w której wiemy co mówimy i nasi odbiorcy wiedzą, co chcemy im powiedzieć. Najczęściej popełniany błąd, (który i mnie zdarza się na szczęście coraz rzadziej) to mówienie do momentu, gdy już nie mamy co powiedzieć, zamiast mówić do momentu, w którym odbiorca nas jeszcze rozumie. Objawia się on dialogami opartymi na monologach. Każdy mówi swoje: jeden komunikuje siebie w sposób niezrozumiały dla drugiego, a drugi próbując go zrozumieć, używa matrycy własnych przeżyć, więc dociera do niego kompletnie inny komunikat niż ten od nadawcy. I tak wkoło Macieju aż do kłótni i skakania sobie do oczu, a czasem nawet bójki.
Wszystko przez nieporozumienie. To ładne słowo jest coraz rzadziej używane, a zastępują je agresywne określenia: idiota, głupiec, kretyn. Otóż powiem Wam, że idiotów, głupców i kretynów nie ma. Są za to ludzie, którzy nie rozumieją, co się do nich mówi i to nie jest tylko ich odpowiedzialność. Nie są mniej inteligentni przez to, że nie rozumieją kwiecistej mowy. Nie umniejsza im to jako ludziom, których zawsze należy szanować, bez względu na ich ograniczenia. Powiem więcej - jeśli masz do czynienia z osobą na niższym poziomie poznawczym niż Ty, to właśnie od Ciebie zależy czy ona Cię zrozumie.
Wiele razy myślałem sobie "ależ jestem piekielnie inteligentny!" i rozpychałem się łokciami w dyskusji, pewny siebie i dumny jak paw ze swojego ogona. Tymczasem w takiej rozmowie świetnie bawiłem się tylko ja, samolub i egoista, zachwycony swoją wspaniałością. To nie moi rozmówcy byli idiotami, głupcami i kretynami. To ja zachowywałem się jak buc.
Piszę w czasie przeszłym, ponieważ zaczynam powoli panować na swoją komunikacją i jestem wreszcie szczęśliwym człowiekiem, bo czuję się rozumiany. Przestałem skupiać się na tym, kto ma rację, bo ważniejsze jest dla mnie to, co ja chcę wyciągnąć z rozmowy. Moim pragnieniem w każdej dyskusji jest wartość, wynikająca z zaciekawienia drugim człowiekiem, jego światem, różnicami między nami, jego doświadczeniami i przeżyciami. Nie chcę już dialogować o wyimaginowanych sytuacjach, które być może nigdy nie będą miały miejsca. Chcę konkretu, chcę prawdziwych emocji, chcę Ciebie takim jakim jesteś. Nie po to, by się porównać, ale by od Ciebie czerpać. W zamian dam Ci siebie, czyli mój konkret, moje emocje i to jaki jestem.
Tylko Ty możesz się przekonywać
W rozmowie nie musimy się do niczego przekonywać. Podstawą komunikacji jest chęć dzielenia się, a nie zmieniania czyichś przekonań. Jeśli już miałbym kogokolwiek do czegokolwiek "namówić", to wiedz, mój Czytelniku drogi, że tą osobą jestem ja sam. Ty mnie nie przekonasz do niczego, bo ja chcę i lubię przekonywać się sam. Ja Cię również nie przekonam do niczego - Ty przekonasz się sam, jeśli będziesz chciał spróbować czegoś innego niż swoje.
Czy zatem komunikacja, dialog, rozmowa, oparta na wzajemności i zrozumieniu czyjegoś punktu widzenia, niekoniecznie się do niego odnosząc nie są pięknymi darami, które dostaliśmy jako ludzie wraz z językiem od Boga?
Rozmawiajmy w oparciu o wartość jaką jest komunikacja. Kłótnie wtedy przestaną być problemem. Zamiast słów idiota, głupiec i kretyn, zaczniemy używać prostego zwrotu "nie zrozumieliśmy się, pozwól, że Ci wytłumaczę, co chciałem powiedzieć", a człowiekowi, z którym dyskutujemy, podziękujemy za cierpliwość i dobre, wartościowe spotkanie.
Polecam ten stan. Szanujmy swój język i jego możliwości. Szanujmy to, że piszemy, mówimy, porozumiewamy się i mamy możliwość wytłumaczenia innym ludziom siebie. Dlaczego to takie ważne? Niech odpowie Wam krótka historia Piotra, która zakończy dzisiejszą muszkiecinę.